Strona:Sophie de Ségur - Przygody Zosi i wesołe wakacje.djvu/10

Ta strona została uwierzytelniona.

podwórzu w mojej nieobecności, to widocznie są do tego powody.
Zosia spuściła główkę i nic nie odpowiedziała, ale nadąsała się i pomyślała:
— A jednak zejdę na podwórze! Bawi mię to i zejdę!
Niedługo oczekiwała chwili sposobnej do wykonania swego zamiaru. W godzinę niespełna potem przyszedł ogrodnik, prosząc aby matka Zosi zobaczyła sama kwiaty, które mają być sprzedane do kwiaciarni.
Zosia pozostała, gdy mama wyszła do ogrodu. Rozglądnęła się pośpiesznie czy służącej niema w pobliżu i uchyliwszy drzwi ostrożnie, zbiegła na dół. Mularze nie zauważyli nawet, że Zosia przygląda się ich robocie i że podeszła do rozrobionego wapna, które wydało się jej zupełnie podobne do śmietany.
— Jakie to wapno jest białe i gładkie! mówiła Zosia. Mama nie pozwoliła mi nigdy przyglądnąć mu się zbliska. Sprobuje przejść po nim, jak po lodzie.
Zosia chciała oprzeć nóżkę na tej białej przestrzeni, wyobrażając sobie, że jest twarda jak ziemia, na której stała, ale nóż-