ka zanurzyła się w wapno, druga za nią. Zosia poczęła krzyczeć z przerażenia, co usłyszawszy mularz jeden poskoczył na ratunek i wyciągnął dziewczynkę a postawiwszy na ziemi, zawołał:
— Niech panienka zdejmie prędko trzewiczki i pończoszki, już są zupełnie spalone. Jeżeli pozostaną choć chwilę jeszcze na nogach, to i nóżki mogą się poparzyć.
Zosia spojrzała zdziwiona, gdyź pod wapnem, które trzymało się jeszcze, pończoszki jej były zupełnie zczerniałe jakby z ognia wyjęte, a przytem uczuła lekkie szczypanie skóry, poczęła więc krzyczeć coraz głośniej. Szczęśliwym trafem służąca była w pobliżu i przybiegła zaraz, by dowiedzieć się co zaszło. Natychmiast zdjęła obuwie i pończoszki Zosi, otarła swym fartuchem nóżki, wzięła dziewczynkę na ręce i zaniosła do mieszkania.
W tej chwili właśnie weszła matka i zapytała zdziwiona:
Co to się stało? Dlaczego Zosieńka jest bosa?
Zosia zawstydzona milczała uparcie ale jak służąca opowiedziała jakie nieszczęście mo-
Strona:Sophie de Ségur - Przygody Zosi i wesołe wakacje.djvu/11
Ta strona została uwierzytelniona.