Pani Marja ze wszystkimi swoimi gośćmi udała się pewnego dnia do młyna. Miano oglądać nowy mechanizm wprowadzony od niedawna. Dzieciom pozwolili rodzice bawić się na trawie pod lasem, gdzie podano następnie dobry, wiejski podwieczorek, składający się ze śmietany, razowego chleba, masła i sera. Świeży powiew lasu ochładzał powietrze. Dziewczątka rwały kwiaty, zbierano leśne poziomki i rozmawiano wesoło.
— Tu jest właśnie niedaleko ów dąb, pod którym zostawiłam kiedyś lalkę — zawołała Stokrotka. Tę lalkę skradła mi Joasia ze młyna. Żebyś wiedział, Jakóbku, jak ją matka za to biła! Krzyk Joasi słyszałyśmy, będąc o jakie dwieście kroków od młyna.
— Czy przynajmniej poprawiła się po tej awanturze? zapytał Jakóbek, wysłuchawszy szczegółowo opowiedzianej przez Stokrotkę historję o skradzionej i odnalezionej lalce.
— O nie, nie poprawiła się wcale, wtrąciła Zosia. Joasia jest najgorszą dziewczyną w szkole.
Strona:Sophie de Ségur - Przygody Zosi i wesołe wakacje.djvu/113
Ta strona została uwierzytelniona.
Wycieczka do młyna.