Pani Marja zaczęła się niepokoić. Wszyscy rozpoczęli poszukiwania, idąc grupami.
Trwało to dość długo. Wreszcie Janek, idący z mamusią Stokrotki, usłyszał jakby jęk przyciszony. Zatrzymali się, nasłuchując.
— Na pomoc! Na pomoc! Ratujcie mnie, zabrzmiał teraz wyraźnie głosik w pobliżu!
— Cdzie jesteś, Zosiu? krzyknął Janek przerażony.
— Tu jestem tuż koło ciebie we wnętrzu drzewa — odpowiedział głos jakby z pod ziemi.
Na wołanie pani Rosburgowej zbiegli się wszyscy, dopytując co się stało?
— Wpadłam w dziuplę, duszę się! Umrę, jeżeli mnie stąd nie wyciągniecie, mówiła Zosia rozpaczliwie.
Janek zastanowiwszy się przez krótką chwilę, szybko wdrapał się na drzewo.
— Co robisz? krzyknął Leoś. Drzewo jest spóchniałe. Wpadniesz w otwór, tak samo, jak Zosia i ją zadusisz. Zejdź natychmiast! — mówił, — ale Janek z niezwykłą zręcznością wznosił się w górę, chwytając się gałęzi.
Jakóbek, nie wiadomo jak i kiedy zna-
Strona:Sophie de Ségur - Przygody Zosi i wesołe wakacje.djvu/116
Ta strona została uwierzytelniona.