myśl niedopuszczenia do tej próby, ale ojciec uśmiechnął się tylko i rzekł:
— A czy nie będziesz obawiał się, że nie zdołasz ztamtąd się wydostać mój Leosiu?
— Nie, tatusiu, niczego się nie ulęknę, jeżeli jednak tatuś nie zabrania...
— Nie zabraniam wcale, tylko przestrzegam, żebyś był ostrożny.
— Jeżeli tatuś obawia się wypadku, nie będę w takim razie próbował, gdyż nie chciałbym przyczynić najmniejszego niepokoju — ciągnął Leoś, na którego twarzy malowało się wzruszenie. Powiem zaraz dziewczątkom, Jankowi i temu drwiącemu wciąż Jakóbkowi, że tatuś jest przeciwny takiej próbie.
— Źle mnie zrozumiałeś, mój kochany. Sprobój — nic nie mam przeciw temu, nawet sam pójdę z wami, żeby być świadkiem twego śmiałego czynu, bezużytecznego, co prawda, ale który każe zamilknąć złośliwym, posądzającym cię o tchórzostwo.
Leoś, zupełnie zbity z tropu, nie wiedział już jak się wykręcić z niefortunnego przedsięwzięcia. Dziękował ojcuniep ewnym
Strona:Sophie de Ségur - Przygody Zosi i wesołe wakacje.djvu/126
Ta strona została uwierzytelniona.