Wiosłowaliśmy naprzemian aż do rana. Nagle komendant krzyknął: „Ziemia„! Zbliżaliśmy się do lądu, który wydawał mu się wyspą. Przybiliśmy szczęśliwie do brzegu Zobaczyliśmy zieleń i drzewa. Tak oto Bóg łaskawy nas uratował.
— Więc Pawełek nie umarł? Gdzie jest obecnie? dopytywała Zosia.
— Tego nie umiem powiedzieć. Dzicy zabrali nas i uprowadzili komendanta z Pawełkiem w jedną, a mnie w drugą stronę Udało mi się umknąć od tych czerwonoskórych. Cztery lata żyłem samotnie w lasach, wreszcie okręt angielski zabrał mię do Europy. Z Hawru powróciłem do rodzinnych stron, aby odszukać swoją żonę i dziecko, ale dotąd nie natrafiłem na ich ślady.
Wszyscy słuchali z zajęciem opowieści, w której odczuwało się prawdę szczerą, a gdy żeglarz przestał mówić, dzieci poczęły zasypywać Zosię pytaniami bez końca.
Wszystko, co się działo przed pięciu laty, wydawało się już bardzo odległe i trudno jej było dobrze zdać sobie sprawę z wielu szczegółowo własnego nie długiego życia.
— Dlaczego nazywają ciebie Zosią Fi-
Strona:Sophie de Ségur - Przygody Zosi i wesołe wakacje.djvu/133
Ta strona została uwierzytelniona.