komendantem „Sybilli“ był właśnie jej mąż.
— Mój tatuś? wykrzyknęła Stokrotka niechże ten pan opowie mi jeszcze o nim!..
Normandczyk zbliżył się, a gdy mu powiedziano, że ma przed sobą córeczkę komendanta, schwycił Stokrotkę, uniósł w górę i ucałował gorąco.
— Życie bym oddał chętnie za naszego zacnego komendanta — zawołał z uczuciem głębokiego przywiązania.
— Podobno nazywa się pan Lecomte? rzekła Stokrotka. Poszukuje pan swojej żony i dziecka. Czy przypadkiem nie miała córka pana na imię Lucynka?
— O tak! Musi mieć teraz rok pietnasty. Czyżby panienka coś o niej wiedziała? — odparł Lecomte zdumiony
— W takim razie nie potrzebujesz pan szukać daleko — odezwała się Madzia — Lucynka z matką mieszkają w tym białym domku, który widać zdaleka.
Lecomte wpadł w szał radości usłyszawszy tę nowinę. Zdawało się, że zupełnie przytomność traci. Chciał biec co tchu we
Strona:Sophie de Ségur - Przygody Zosi i wesołe wakacje.djvu/135
Ta strona została uwierzytelniona.