niepotrzebni. Obcy mogą ich tylko krępować.
Wyszli cicho, zamykając drzwi za sobą i zabrawszy gromadkę dzieci, powrócili zwolna do domu, zalecając raz jeszcze, aby nie mówiono przedwcześnie pani Rosburgowej o przybyciu Lecomte’a.
— Możliwe bardzo że i komendant powróci — mówił pan de Fraypi. Widocznie owi dzicy nie są zbyt okrutni, cieszą się tylko, mogąc porwać Europejczyków, którzy ich uczą wielu pożytecznych rzeczy.
Dzieci przyrzekły zachować tajemnicę i pani Rosburgowej nie wspominać o powrocie męża Franciszki. Leoś był uszczęśliwiony, uniknąwszy strofowania, którego się od rodziców spodziewał za okazane tchórzostwo, wszyscy bowiem byli zajęci sprawami większej wagi i nadziejami obudzonemi przyjazdem Lecomte’a.
W pierwszej wolnej chwili dzieci udały się do ulubionej chatki, żeby tam swobodnie pomówić i wysłuchać zapowiedzianego opowiadania Zosi o jej przygodach na morzu.