— Ach! powiedz że nam Pawełku cokolwiek językiem dzikich ludzi! przerwała Stokrotka.
— Pelka mi hane, ku ru glu.
— To bardzo dźwięcznie brzmi! A co to znaczy? dopytywała Stokrotka, siedząca na kolanach u ojca.
— „Nigdy cię nie opuszczę, przyjaciółko mojego serca“, wyjaśnił Pawełek.
— Breze mi kulisz, na ne hapra — rzekł komendant do Pawełka.
— O, nie, nigdy, nigdy; przysięgam! Odpowiedział chłopczyna.
— Co tatuś mu powiedział? szepnęła Stokrotka zaciekawiona.
— Powiedział mi: „Gdy wyrośniesz zapomnisz o nas“. Ale to nigdy nie nastąpi — dodał Pawełek z mocą. A teraz wracam do mojej opowieści. Wielkie spotkało nas zmartwienie, gdyż porwano nam Normandczyka. A stało się to z powodu owego nieszczęsnego obyczaju dzikiego plemienia zawiązywania tak zwanego „węzła przyjaźni“ o którym już mówiłem. Otóż wódz z wyspy sąsiedniej przybywszy w odwiedziny do króla, zawarł taką przyjaźń z Normandczykiem, który nie
Strona:Sophie de Ségur - Przygody Zosi i wesołe wakacje.djvu/152
Ta strona została uwierzytelniona.