bliższym od rodzonego ojca, bo otaczał mię wciąż najtkliwszą opieką.
Pan Rosburg uścisnął Pawełka i rzekł wzruszony:
— Pominąłeś w twoim opowiadaniu dwa fakta świadczące o twojem dla mnie poświęceniu. Musisz więc dopełnić jeszcze te luki, gdyż, wychwalając mnie po nad moje zasługi, o swoich zamilczałeś.
— A co to było? Co to było? Opowiadaj Pawełku — domagała się natarczywie Stokrotka.
— Otóż pewnego dnia tatusia twego ukąsił wąż. Dzicy wyleczyli go z tego niebezpiecznego ukąszenia. Następnie zachorował ciężko i tak samo dzicy go wyleczyli
— O, mój chłopcze, żartujesz sobie z nas tak przedstawiając sprawę — rzekł pan Rosburg kręcąc głową. Wobec tego zabieram głos:
Pewnego dnia byliśmy w lesie, upał był straszny. Dla zaoszczędzenia obuwia szedłem boso. Nadeptałem węża, który mię ukąsił. Chciałem zanurzyć nogę w morskiej wodzie, ale zanim dobiegłem do brzegu, w głowie mi się zakręciło, upadłem na zie-
Strona:Sophie de Ségur - Przygody Zosi i wesołe wakacje.djvu/156
Ta strona została uwierzytelniona.