przytomność umysłu dziesięcioletniego malca.
Oto jest jeden fakt, pominięty przez opowiadającego nasze przygody. A teraz drugi:
Raz wieczorem źle się czułem. Gnębiła mię tęsknota za krajem i za wami, niepokoił los Pawełka, którego byłem jedynem opiekunem. „Jeżeli umrę, co się z wami stanie?“ Trawiła mię gorączka. Tyfus rozwinął w całej pełni. Dziecko czuwało nademną nieustannie dniem i nocą. Dzicy znają roślinę działającą jak wizykatorja. Pawełek przykładał mi ją do nóg z pieczołowitością niezrównaną. Zmieniał wciąż posłanie z liści, dawał mi kokosowe mleko do picia lub też wodę z sokiem cytrynowym.
Dwa miesiące prawie byłem między życiem i śmiercią i dzięki temu oto przybranemu synowi, którego kocham jak własne dziecko — zawdzięczam moje ocalenie.
To rzekłszy, ucałował gorąco Pawełka i Stokrotkę. Wszyscy mieli łzy w oczach, a pani Rosburgowa, przytuliwszy do siebie Pawełka, mówiła wzruszona:
— I ja ciebie kocham jak syna, wiedz
Strona:Sophie de Ségur - Przygody Zosi i wesołe wakacje.djvu/158
Ta strona została uwierzytelniona.