komendant odrazu poznał się na nim. Stokrotka też go nie lubi, a ja cieszę się z tego i dokuczam mu jak tylko mogę.
— Jakóbku! Zastanów się! Czy to dobre jest co ty mówisz?
— Nie zupełnie — przyznał Jakóbek, ale trudno. On jest taki dokuczliwy! Sam się przekonasz.
— Trzeba starać się go poprawić.
Wszystkie dzieci nadbiegły, gdyż wybierano się do białego domku. Komendant poszedł bezemnie — rzekł Pawełek ze smutkiem. Nigdy nie rozstawaliśmy się, będąc wśród dzikich...
— Nie jesteśmy tu w krainie czerwonoskórych — zawołał Janek wesoło. Wypadnie nieraz komendantowi rozstać się z tobą!
— Zresztą wśród dzikich nie miał nikogo więcej prócz ciebie, tu ma żonę i córkę, a kocha się zawsze więcej dzieci rodzone, niż przybrane — odezwał się Leoś mentorskim tonem.
— To prawda — szepnął Pawełek zmartwiony.
— Nie to nieprawda krzyknął Jakóbek z irytacją. Wszak komendant powiedział
Strona:Sophie de Ségur - Przygody Zosi i wesołe wakacje.djvu/160
Ta strona została uwierzytelniona.