płynął szczęśliwie do bezludnej wysepki i tam przebył samotnie prawie całych lat pięć, oczekując zmiłowania.
Nareszcie ukazał się na horyzoncie okręt tak gorąco oczekiwany. Strzęp koszuli, na tyczce umocowany, oznajmił przybyszom, że jakiś rozbitek potrzebuje pomocy. Byli to Anglicy z którymi trudno mu się było dogadać, koniec końców zebrali go z sobą i kilka miesięcy posługiwali się nim na okręcie, zanim wylądowawszy w Hewrze, dostał się do Francji.
Pożegnawszy żeglarza i jego rodzinę, całe towarzystwo wracało do domu. Pawełek znalazł chwilę, aby opowiedzieć komendantowi co zaszło pomiędzy nim i Leosiem i bardzo był uszczęśliwiony, że opiekun nie potępił jego występku, zrobił mu tylko życzliwą wymówkę za to, iż mógł choćby przez chwilę podejrzewać przybranego ojca o obojętność dla siebie.
Wieczorem Zosia przypomniała Pawełkowi że miał jeszcze opowiedzieć szczegóły powrotu do kraju.
— Niewiele już, co prawda, mam do opowiedzenia — odrzekł zagadnięty — ale
Strona:Sophie de Ségur - Przygody Zosi i wesołe wakacje.djvu/164
Ta strona została uwierzytelniona.