— Tak, mamusiu, wiem — odpowiedziała Zosia niepewnym głosem.
— Gdyby panna Julja nie zapewniła mnie, żeś nie wychodziła wcale z pokoju, byłabym przekonaną, że to jest twoja robota. Teraz mam tylko podejrzenie na Szymona, gdyż codziennie zmieniał rybkom wodę i piasek. Musiało go to znudzić i postanowił pozbyć się biednych stworzeń. Wobec tego od jutra go wydalam.
— Ach, mamusiu! zawołała Zosia z przerażeniem. Cóż on pocznie z żoną i dziećmi?
— Tem gorzej dla niego. Nie powinien był pastwić się nad mojemi rybkami, które pociął w drobne kawałki.
— Ależ Szymon tego nie zrobił, mamusiu, zaręczam że to nie Szymon... zapewniała Zosia ze łzami w oszach.
— Więc kto? Jak ci się zdaje?
— To ja pozabijałam rybki — szepnęła Zosia płacząc i składając rączki z bolesnym wyrazem, jakby błagając o przebaczenie.
— Zosiu! Co ci się stało! Wszak lubiłaś także moje rybeczki! Czy podobne, abyś je dręczyła bezlitośnie? Nie! Widzę tylko, że
Strona:Sophie de Ségur - Przygody Zosi i wesołe wakacje.djvu/17
Ta strona została uwierzytelniona.