Strona:Sophie de Ségur - Przygody Zosi i wesołe wakacje.djvu/170

Ta strona została uwierzytelniona.

położenie i rozumiem doskonale, jak niemiłem ci było, że obcy jakiś przybysz zabiera serca twych przyjaciół i rodziny, że okazują mu szczególne względy, ponieważ jestem krewnym Zosi i przebywałem wśród czerwonoskórych, jednym słowem obudziłem pewne zaciekawienie pojawieniem się wśród twojej rodziny.
— Umiesz tak świetnie wytłómaczyć to, co mię gnębiło najwięcej! zawołał Leoś.
— Dlaczego myśmy nie mieli takich myśli? Dlaczego tylko Leoś?.. pytał Jakóbek
— Bo, bo... wszyscy nie są jednacy, mój Jakóbku. — odrzekł Pawełek, nieco tym pytaniem stropiony — a zresztą jesteście wszyscy młodsi od Leosia, a więc...
— A więc co? dopytywał Jakóbek natarczywie.
— Więc... więc jesteście zbyt dobrzy dla mnie — odparł Pawełek — nie wiedząc już jak wybrnąć z sytuacji.
— Ha! ha! ha! To mi się podoba! — zawołała śmiejąc się Zosia. Oto odpowiedź, która nic a nic nie wyjaśnia! Dzicy nie nauczyli ciebie dobrze rozumować!
— Ale za to serce nauczyło go dobrem