dziemy? — zapytała Jolanta z przerażeniem.
— Spędzimy zimę we Włoszech — odpowiedział ojciec.
Widocznie pomimo wielkiej ambicji i fumów ojca, matki i córki wielki był brak pieniędzy na opłacenie pilnych długów, to też gdy zajechał powóz przed ganek i pan Rosburg pochwalił ładną czwórkę siwoszów właściciel ich rzekł pośpiesznie:
— Sprzedam je panu za trzecią część tego, co za nie zapłaciłem, byle zaraz.
— Zrobione — odparł pan Rosburg. A więc do jutra.
Gdy goście odjechali, pan Rosburg zawołał, wzruszając ramionami:
— To istny warjat, żeby tak wszystko marnować bez pamięci! Nabyłem majątek, lasy, dom w Paryżu za bezcen. Mam nadzieję, pani Marjo, że spędzi pani z nami zimę w tej nowej naszej paryskiej siedzibie? Mówiła mi żona, iż wymogła już na pani słowo. Nieprawdaż?
— Przyrzekłam i nie cofam obietnicy. Tak zżyłyśmy się z nieocenioną żoną pańską, że z prawdziwą przyjemnością myślę
Strona:Sophie de Ségur - Przygody Zosi i wesołe wakacje.djvu/181
Ta strona została uwierzytelniona.