Strona:Sophie de Ségur - Przygody Zosi i wesołe wakacje.djvu/191

Ta strona została uwierzytelniona.

Pan Rosburg wyruszył natychmiast, a w parę godzin był już z powrotem.
— Nieszczęśliwa kobieta jest istotnie umierająca prawie. Prawdopodobnie więcej niż dwa dni nie pociągnie — mówił pan Rosburg. Ma roczne dziecko, którego zdrowie jest też w bardzo złym stanie. Ten łotr, udający hrabiego, zupełnie ją zrujnował i pozostawił w nędzy. Pani Teodora życzy sobie zobaczyć się z Zosią i powierzyć jej opiece swoje dziecko, a przy tem chce przeprosić pasierbicę za krzywdy jej czynione
— Czy uważa pan, że powinnam zawieść do niej, Zosię? pytała pani Marja swego doradzcę.
— Moim zdaniem Zosia powinna pojechać, ale lepiej będzie, gdy ja jej będę towarzyszył — odrzekł pan Rosburg — i wydał zaraz rozporządzenie, żeby zaprzężono inne konie. Sąsiedztwo było tak bliskie, że dojechano przed ganek w niespełna godzinę.
Zosia ze drżeniem wchodziła w progi tego domu, w którym przecierpiała wiele. Pokrzepiła ją obecność zacnego opiekuna, powtarzała sobie, że ten jej krzywdy zrobić nie da. Wszystko tu było, jak przed dwoma laty; meble w salonie stały na swojem miej-