nawidziłam, dręczyłam, przebacz mi dziś gdy stoję nad grobem. Powiedz, że mi przebaczasz żebym spokojnie mogła zamknąć oczy!
— Z całego serca... z głębi serca... szeptała Zosia ze łzami. Proszę nie martwić się, nie rozpaczać. Zrobiłaś mi, matko wielką łaskę, oddając pod opiekę pani Marji, która jest dla mnie niezmiernie dobra i za trzecią córkę uważa. Tobie, matko, zawdzięczam mój pobyt w tym zacnym domu..
— O! mnie nic, nie masz do zawdzięczania! Możesz mieć tylko najgorsze o mnie wspomnienie! mówiła macocha, w której słowach brzmiał żal szczery. Wyrzuty sumienia nie dawały jej spokoju ani chwili.
— Pan tak przekonywująco umie mówić o miłosierdziu Bożem, że mi to dodaje odwagi przed zgonem — rzekła chora słabnącym głosem.
Zamknęła oczy i nie mówiła więcej.
Goście usunęli się, pozostawiając pannę służącę przy chorej.
Siadłszy do powozu, pan Rosburg zapytał Zosię:
— Czy przebaczyłaś jej szczerze, moje dziecko?
Strona:Sophie de Ségur - Przygody Zosi i wesołe wakacje.djvu/193
Ta strona została uwierzytelniona.