żałośnie, gdy go jastrząb porywał. — Zosia stała bezradna, patrząc jak wznosi się wysoko.
Nadbiegła mama, pytając co się stało. Zosia odpowiedziała że duży jakiś ptak krążył nad ziemią i nagle porwał kurczątko.
— Nieposłuszeństwo twoje to sprawiło — zawołała pani Irena rozgniewana. Wypuściłaś kurczątko bez mojej wiedzy, jastrząb je schwytał i pożarł. Pójdziesz zaraz do swego pokoiku, tam ci obiad przyniosą, bo nie warta jesteś siedzieć z nami przy stole. Pozostaniesz tam sama aż do wieczora. Może nauczy cię to być posłuszniejszą niż dotąd.
Zosia spuściła oczy i odeszła bardzo zasmucona. Płakała rzewnie pozostawszy samą i prawie nie tknęła obiadu.
Historja z kurczątkiem na zawsze pozostała jej w pamięci i coraz więcej upewniała się w tem, że mamusia dobrze doradza, a nieposłuszeństwo zwykle bardzo złe skutki pociąga za sobą.
Zosia bawiła się ze swym ciotecznym braciszkiem, Pawełkiem; zajęci byli łapaniem