wyciągnęła chusteczkę z kieszonki, nakryła nią pszczółkę i w ten sposób udało się jej mieć w ręku brzęczący owad.
Pawełek, który też znudził się nie mając towarzyszki do zabawy, zagadnął Zosię.
— Co myślisz zrobić z tą pszczołą?
— Nic to nie powinno ciebie obchodzić — odparła Zosia niechętnie — zrobię, co mi się będzie podobało.
— Przepraszam mocno pannę gniewalkę, że ośmieliłem się do niej przemówić i zapomniałem, iż jest ona źle wychowaną i złości się o byle co.
— Powiem mamusi, że nazwałeś mnie źle wychowaną — odrzekła Zosia z szyderczym uśmiechem — nie wiem czy jej będzie przyjemnie dowiedzieć się, że mnie źle wychowuje.
Pawełek skrzywił się. Przeraziła go myśl, co powie ciocia Irena, jeżeli jej Zosia wypaple po swojemu i przekręci być może jego słowa.
— Nie, Zosieńko, nic nie mów mamie, może mnie strofować za niewłaściwe wyrażenie — rzekł pośpiesznie
— Właśnie dla tego powiem — upierała
Strona:Sophie de Ségur - Przygody Zosi i wesołe wakacje.djvu/27
Ta strona została uwierzytelniona.