Strona:Sophie de Ségur - Przygody Zosi i wesołe wakacje.djvu/38

Ta strona została uwierzytelniona.

Pawełek roześmiał się na całe gardło, a rozgniewana Zosieńka rzuciła mu w twarz ten złośliwy podarunek.

Prawie pół roku minęło zanim brewki Zosi odrosły, ale nie stały się gęściejsze, niż były przedtem. Zosia, gorzkiem doświadczeniem nauczona, nie miała już ochoty ponawiać próby.



Chleb dla koni.

Zosia była łakomą. Mama mówiła zawsze, że jeść zadużo zdrowiu szkodzi i nie pozwalała dawać dzieciom żadnych przysmaków pomiędzy obiadem i kolacją, ale Zosia, będąc głodną, chwytała wszystko, co tylko udało się jej złapać do zjedzenia.
Pani Irena chodziła codziennie po śniadaniu do stajni dawać chleb i sól koniom, których mąż jej miał kilkanaście. Zosia niosła za mamusią koszyk pełen razowego chleba. Każdy koń dostawał jeden kawałek Mamusia nie pozwałała Zosieńce jadać czarnego, często źle upieczonego chleba, gdyż jak mówiła, może szkodzić na żołądek. Po