maleństwo? zapytała panna Julja z uśmiechem.
— Niech pani przygotuje jej serwetkę albo chusteczkę do obrąbienia
Panna Julja, wróciwszy do swego pokoju przeraziła się, widząc Zosię wyjadającą śmietanę z garnka z ogromnym kawałkiem ciepłego jeszcze chleba.
— Mój Boże! Rozchorujesz się zjadłszy tak dużo! zawołała, nie mogąc wyjść z podziwu, że mała dziewczynka zdołała z taką łapczywością wypróżnić garnek śmietany prawie do dna. Co powie mama? Będzie się gniewała na mnie i ciebie ukarze!
— Niech się pani nie boi — odpowiedziała Zosia z dobrą miną — wcale nie zachoruję. Ach! strasznie lubię śmietanę i chleb prosto z pieca.
— To są rzeczy smaczne ale ciężkie i niezdrowe, zwłaszcza dla małych dzieci — mówiła panna Julja zatroskana. Co to będzie po tym chlebku gorącym!..
— Nic złego się nie stanie, moja droga panno Julciu, zaręczam, że czuję się doskonale — zapewniała Zosia, ściskając swą kochaną wychowanicę, która przygotowała
Strona:Sophie de Ségur - Przygody Zosi i wesołe wakacje.djvu/47
Ta strona została uwierzytelniona.