wam prawdziwy podwieczorek i różne przysmaczki.
Zosia nic nie odpowiedziała, ale miała minkę niezadowoloną.
— Pocóż mi ten cały przybór, jeżeli nie można go niczem napełnić? pomyślała Zosia. Kamilka i Madzia będą się ze mnie śmiały. Muszę jednak coś obmyśleć, żeby urządzić własne przyjęcie. Pójdę do swojej bony, może ona co poradzi.
Zosia powiedziała mamie, że pokaże pannie Marji, swojej bonie, otrzymane podarunki i zabrawszy je z sobą, popędziła na górę.
Panna Maria zachwycona była ślicznym przyborem do herbaty, ale ze zdziwieniem spojrzała na książkę.
— Będziesz miała z niej zabawę dopiero wtedy, gdy nauczysz się czytać, moja Zosieńko — rzekła po chwili. Zosia roześmiała się głośno i zawołała klaszcząc w rączki:
— Brawo! Doskonale! Pani się też oszukała, tak samo jak ja! To nie jest wcale książka do czytania, a pudełko z farbami.
To rzekłszy, otworzyła szkatułeczkę i pokazała pannie Marji różno-barwne farby i ka-
Strona:Sophie de Ségur - Przygody Zosi i wesołe wakacje.djvu/55
Ta strona została uwierzytelniona.