Elżunię, której chciało się koniecznie udawać dorosłą i prasować swem małem żelazkiem bez niczyjej pomocy. Ludwika śledziła zdaleka każdy ruch Elżuni i schwyciła ją za rączkę, gdy chciała włożyć żelazko do kominka. „Ponieważ jesteś nieposłuszną — zawołała, odbierając jej żelazko — schowam je do szafy“. Służąca natychmiast groźbę swą wypełniła. Elżunia poczęła krzyczeć z całych sił: „Oddaj mi w tej chwili żelazko!“ Ale krzyki i wołania na nic się nie przydały, Ludwika najspokojniej zamknęła szafę na klucz. Elżunia starała się wyrwać go, lecz nie mogła poradzić, wobec tego taka ją złość porwała, że do krwi podrapała obnażoną do łokcia rękę Ludwiki. Dopiero widok krwi uspokoił nieco Elżunię, zrozumiała, że zadała ból wielki, przepraszała, zmywała wodą ranę i bardzo była przejęta tym wypadkiem, pomimo że poczciwa Ludwika zapewniała, iż nie cierpi wcale. „To nie może być!.. wołała Elżunia ze łzami w oczach, zasługuję na to, żebyś mnie tak samo podrapała do krwi, proszę ciebie zrób to zaraz, bo inaczej nie będę miała chwili spokoju“. Domyślasz się naturalnie, że
Strona:Sophie de Ségur - Przygody Zosi i wesołe wakacje.djvu/65
Ta strona została uwierzytelniona.