w podejrzeniu, poczęła Zosi szukać wzrokiem, a nie widząc przy sobie, zawołała zaniepokojona;
— Zosiu, gdzie jesteś Zosiu?
Dziewczynka nie odpowiadała, ale panie, za któremi była ukrytą, rozstąpiły się nagle i Zosia ukazała się czerwona jak burak, z minką zmieszaną, na pierwszy rzut oka można było domyśleć się, że ona jest winowajczynią.
— Zbliż się!.. zawołała pani Irena.
Zosieńka posuwała się powoli, nogi drżały pod nią, widziała, że mama jest mocno rozgniewaną.
— Gdzie położyłaś wszystkie przedmioty, wyjęte z mego pudełka? zapytała stanowczym tonem.
— Ja nic nie wyjmowałam — szepnęła Zosia ze łzami.
— Chodź za mną!
Zosia nie ruszała się z miejsca, jakgdyby nie słyszała wezwania. Natenczas pani Irena chwyciła ją za rączkę i pociągnęłą za sobą do kącika z zabawkami. Tam otwierała kolejno szufladki w komodzie dla lalek, szukała w szafce z sukniami, nie znalazłszy
Strona:Sophie de Ségur - Przygody Zosi i wesołe wakacje.djvu/74
Ta strona została uwierzytelniona.