— Nudzisz mnie temi swojemi minkami. Wolę pójść do domu, bo to nieznośna rzecz nie mieć na żadne moje słowo odpowiedzi, bawić się samemu i patrzeć na twoją twarz nachmurzoną.
To mówiąc, Pawełek skierował osiołka w stronę domu. Zosia milczała uparcie. Wsiadając z wózeczka, zaczepiła się nóżką o stopień i upadła.
Pawełek zeskoczył natychmiast i dopomógł jej podnieść się. Nie doznała żadnego bólu, ale dobroć Pawełka tak ją wzruszyła, że rozpłakała się rzewnie. Pawełek, sądząc, że się mocno uderzyła, począł ubolewać nad siostrzyczką:
— Biedna Zosieńko! Oprzej się mocno na mojem ręku. Nie obawiaj się. Ja cię podtrzymam.
— Nie, mój drogi, nic mi się nie stało, mówiła Zosia szlochając, płaczę dlatego, że byłam niedobrą dla ciebie, a ty zawsze jesteś dla mnie wyrozumiały.
— Nie warto płakać z tego powodu, Zosieńko kochana, nie jest to moja zasługa, że jestem dobry i wyrozumiały dla cie-
Strona:Sophie de Ségur - Przygody Zosi i wesołe wakacje.djvu/79
Ta strona została uwierzytelniona.