bie, gdyż kocham cię siostrzyczko i przyjemność mi robi, jeśli jesteś zadowolona.
Zosia rzuciła się Pawełkowi na szyję i ucałowała, płacząc jeszcze bardziej. Pawełek nie wiedział sam jak ją ma uspokoić. Wreszcie rzekł:
— Słuchaj, Zosiu, jeżeli będziesz ciągle płakała, to i ja się rozbeczę! Nie mogę patrzeć na twoje łzy i zmartwienie!
Zosieńka otarła oczki i przyrzekła nie płakać więcej, mimo to łezki spłynęły jej po policzkach. Rzekła więc:
— Pozwól mi się wypłakać, to mi dobrze zrobi. Czuję, że staję się lepszą.
Dostrzegłszy jednak że i Pawełkowi łzy się zakręciły w oczach, uspokoiła się roześmiała się nawet i oboje w wielkiej zgodzie poszli bawić się w dziecinnym pokoju. Czas im zeszedł niepostrzeżenie aż do obiadu.
Nazajutrz Zosia zaproponowała znowu spacer w wózeczku, wiezionym przez osiołka. Bona była zajętą praniem jakichś delikatnych koronek, panie Irena i Aurelja wybierały się w odwiedziny do sąsiadów.
— Jakże my pojedziemy? pytała Zosia zrozpaczona.
Strona:Sophie de Ségur - Przygody Zosi i wesołe wakacje.djvu/80
Ta strona została uwierzytelniona.