— Gdybym była pewną, że będziecie grzeczni oboje — rzekła pani Irena — pozwoliłabym wam jechać samym, ale Zosia ma zawsze dzikie pomysły, więc obawiam się, aby coś znowu nie przytrafiło.
— O nie, mamusiu, nie będę miała żadnych dzikich pomysłów — zawołała Zosieńka — niech mamusia pozwoli nam jechać samym. Osiołek jest taki łagodny, żadnej krzywdy nam nie zrobi.
— Osiołek jest łagodny, to prawda, o ile z nim się dobrze postępuje, ale bądźcie ostrożni, nie wyjeżdżajcie na gościniec i nie jedźcie zbyt szybko.
— Dziękujemy! dziękujemy! wołały dzieci uradowane i pobiegły zaraz do stajni, żeby zaprzęgać osiołka.
Gdy już wszystko było gotowe, dwóch chłopaczków jednego z fornali, powracających właśnie ze szkoły, stanęło obok wózeczka.
— Jadą sąsiedztwo na spacer? zapytał starszy z nich, Jędruś.
— Tak jest — odpowiedział Pawełek — czy miałbyś ochotę pojechać z nami.
Strona:Sophie de Ségur - Przygody Zosi i wesołe wakacje.djvu/81
Ta strona została uwierzytelniona.