Zatrzymała wózek, Jędrek zeskoczył i po chwili powrócił niosąc długą gałąź.
— Ostrożnie, Zosiu, przestrzegał Pawełek, wiesz, że ciocia nie pozwala bić mocno osiołka.
— Może ta gałąź lepiej poskutkuje od batożka, bo jest dłuższa.
To mówiąc, Zosia uderzyła parę razy osiołka i ten począł pędzić cwałem. Ucieszona tem dziewczynka podwajała razy, śmiejąc się głośno, chłopacy wiejscy wtórowali jej, tylko Pawełek siedział zaniepokojony, obawiając się, żeby się jakie nieszczęście nie przytrafiło, wskutek którego Zosia byłaby znów strofowaną i karaną.
Nadjeżdżali właśnie do spadzistości dość stromej. Zosia poczęła bić osiołka z całych sił, wobec czego osiołek popędził galopem. Napróżno Zosia starała się go powstrzymać, leciał z górki nadół, jak nieprzytomny.
Wszystkie dzieci krzyczały jednogłośnie, co wystraszało go jeszcze bardziej. Wpadłszy na mały pagórek, wózek stracił równowagę. Dzieci pospadały na ziemię, osiołek zaś ciągnął za sobą opustoszały wózek, który wywrócił się i połamał na drobne części.
Strona:Sophie de Ségur - Przygody Zosi i wesołe wakacje.djvu/83
Ta strona została uwierzytelniona.