sia i Stokrotkę, ale nikomu nie chciał powiedzieć o czem tak gwarzyli z zapałem.
Leoś i Janek ze zdumieniem spostrzegli, że Jakóbka już w pokojach nie było
— Musi ł wylecieć do ogrodu — rzekł Leoś — cóż chcesz? Pierwszy dzień wakacji, więc żal każdej straconej chwili,
Obaj też pobiegli chyżo w stronę obory, gdzie właśnie kończono wydój. Wypili po szklance mleka prosto od krowy i zapukali następnie do drzwi pokoju siostrzyczek, przypominając, że już czas zabrać się do budowania chatki.
Zbliżając się do dziecinnego ogródka usłyszeli jakieś stukanie, jakgdyby przybijano tam deski. Ku ogólnemu zdziwieniu zastano Jakóbka wbijającego gwoździe z wielkim zapałem. Pomagała mu Zosia, podtrzymując deskę, którą umocowywał do wbitych już słupów. Miejsce było bardzo dodrze obrane w leszczynie, rzucającej cień na pracujących żarliwie.
— Jakże mogłeś wykonać już tyle roboty? — zawołał Janek, zwracając się do Jakóbka. W głowie mi się nie mieści zkąd
Strona:Sophie de Ségur - Przygody Zosi i wesołe wakacje.djvu/97
Ta strona została uwierzytelniona.