pamiętaj, żeby się to już nigdy nie powtórzyło.
Kasia płakała rzewnie ze wzruszenia i skruchy. Zosia czuła się szczęśliwą, oszczędziwszy Kasi bólu jakiego sama tak niedawno doznała, a matka winowajczyni była niezmiernie wdzięczną Zosi, nie mając potrzeby ukarania ukochanej córki, co jej zawsze sprawiało wielką przykrość.
Podczas tej rozmowy weszły Kamilka, Madzia i Stokrotka. Żona ogrodnika opowiedziała im o tem co zaszło, wychwalając Zosię i jej wspaniałomyślność. Pochwały te sprawiły dziewczątkom ogromną przyjemność.
— Zapewne czujesz się zadowoloną i szczęśliwą, oszczędziwszy Kasi zasłużonej kary, rzekła Kamilka, zwracając się do Zosi. Obawiałam się, czy nie będziesz uczuwała pragnienia wywarcia na niej zemsty, za to coś przez nią wycierpiała.
— Jestem rzeczywiście zadowoloną — odparła Zosia — lecz nie sądź, żebym choć przez chwilę odczuwała chęć zemsty. Wiem, jak boleśną jest kara cielesna i dla tego żal mi było Kasi bardziej jeszcze, niż samej siebie.
Kamilka i Madzia ucałowały serdecznie Zosieńkę i wszystkie razem pośpieszyły na obiad ku domowi, właśnie bowiem dzwonek oznajmiał, że do stołu podano.