dząc błysk radości w jej oczach — dodała kwaśno: „Sądzę, że jesteś zachwycona, mogąc jaknajprędzej rozstać się ze mną, ponieważ nie masz ani serca, ani wdzięczności, nie liczę wcale na twoją tkliwość i ty również nie rachuj na moją. Możesz nie pisywać do mnie, ja też nie mam potrzeby zadawać sobie trudu korespondowania, bo ciebie tyleż obchodzę, co ty mnie. A teraz, moje panie, zasiądźmy do obiadu zwróciła się do gości. Po moim powrocie z zagranicy zaproszę panie wraz z całem naszem sąsiedztwem i przeczytam wam moje wrażenia z podróży. Nieprawdaż, że to będzie bardzo miło?
Zasiedli wreszcie do stołu. Zosia skorzystała, jak zwykle z nieuwagi macochy i, jadła wszystko z ogromnym apetytem. Swietny obiad i pewność, że jeszcze tegoż dnia zostanie oddaną pod opiekę sąsiadek, zatarły zupełnie przykre wrażenia poprzednie.
Po obiedzie dzieci udały się z Zosią do jej pokoiku i tam zapakowały lalkę i dwie skromne jej sukienki, reszta nie zasługiwała na zabranie z sobą.
Wszystkim już śpieszno było do domu. Pani Marja kazała zaprządz konie.
— Jakto? Cóż znowu? Dopiero jest
Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/104
Ta strona została uwierzytelniona.