z krzaków — mówiła Zosia — mając pełne usta jagód. Ach, jakie wyborne!
Stokrotka przyglądała się z podziwem, jak można jeść z taką łapczywością. Trwało to dość długo, wreszcie Zosia otarła usta liśćmi, rączki również.
— Dlaczego nie wyjmiesz chusteczki? zapytała Stokrotka.
— Bo nie chcę, żeby zauważono plamy od jagód; pewno bym dostała porządną burę za moje łakomstwo.
— Zawsze jemy umiarkowanie, więc nikt się na nas nie gniewa — odrzekła Stokrotka. Wiemy dobrze, że objadanie się nadmierne jest wielką wadą. Zosia zarumieniła się na te słowa prawdomównej towarzyszki i chcąc odwrócić jej uwagę zachęcała ją do wyrwania krzaczku porzeczek. Za nim się to udało, usłyszały wołanie starszych dziewczynek:
— Gdzie jesteście? Zosiu! Stokrotko! wracajcie prędzej.
Kamilka i Madzia poszły na spotkanie i mówiły z wymówką:
— Cóżeście tu robiły przeszło godzinę? Czekałyśmy na was, a teraz już musimy zabrać się do lekcji.
— Zosia dorwała się do jagód i zajadała...
— Cicho bądź, ty mała plotkarko, przer-
Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/113
Ta strona została uwierzytelniona.