była jeszcze odrobić lekcję, zanim podadzą obiad.
Za każdym razem, gdy Eliza wychodziła od uwięzionej, dziewczynki wybiegały na jej spotkanie, wypytując, jak się Zosia miewa? Czy bardzo się nudzi? Poczciwa Eliza opowiadała im szczegółowo jak Zosia jest uległa i z jaką pogodą przyjmuje swą pokutę.
Wieczorem przyszła pani Marja i zaprowadziła Zosię do salonu, mówiąc do oczekujących ją dziewczynek:
— Oto przyprowadzam wam Zosię, nie tą niegrzeczną, kłamiącą, łakomą i złą, ale rozsądną i dobrą dziewczynkę, która warta jest kochania.
Zosia rzuciła się w objęcia swych przyjaciółek, wszystkie trzy płakały z radości. Pomiędzy Zosią i Stokrotką nastąpiło też porozumienie, obie wybaczyły sobie z całego serca i przyrzekły zaniechać wszelkich sprzeczek.