szyku — odpowiedziała Zosia — bardzo mu będzie ciepło.
Dziewczynki wraz z Elizą rzuciły się na poszukiwanie szczygiełka, który omotany mocno w płótno i zawiązany długą nitką ledwie już dyszał.
Rozwinięto coprędzej pieluszki. Ptaszek nie ruszał się wcale.
— Ach, ta Zosia zawsze jakieś głupstwo zrobi! oburzała się Stokrotka.
— Nie wiedziałam... doprawdy... myślałam, że dobrze mu będzie w tem otuleniu — tłomaczyła się Zosia zakłopotana.
— Pocóż bierzesz się zawsze do tego czego wykonać nie umiesz? mruknęła Stokrotka niechętnie.
Eliza wmieszała się do rozmowy, chcąc spór między dziećmi załagodzić.
— Poczekajcie może uda się ożywić ptaszynę, rzekła spokojnym głosem. Niech panienka przyniesie trochę wina — dodała zwracając się do Zosi, a gdy ta pobiegła spełnić polecenie, Eliza otworzyła dziobek szczygiełka i dmuchnęła weń ostrożnie. Wlała mu następnie parę kropel wina do gardziołka. Ptaszek drgnął i zatrzepotał skrzydełkami ku wielkiej radości dzieci:
— Czy to Kasia nauczyła cię takiego
Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/135
Ta strona została uwierzytelniona.