bierają mi drzewo z lasu, ryby ze stawu, które potem na targu sprzedaje. Joasia to wszystko widzi i postępuje tak samo, jak rodzice.
Spacer był bardzo przyjemny w cienistym lesie. Zdaleka dzieci dostrzegły Joasię, która na ich widok uciekła pośpiesznie do młyna.
— Patrz, Zosiu, Joasia przygląda się nam przez otwór śpichrza, rzekła Stokrotka.
— Ostrożnie! Joasia ciska w nas kamieniami, zawołała Kamilka.
Istotnie niegodziwa dziewczyna rzucała z góry ostre kamienie, mogące poranić boleśnie. Pani Marja oburzona tem zuchwalstwem, postanowiła zaraz po powrocie ze spaceru przywołać młynarza i poskarżyć się na jego córeczkę. Tymczasem zawrócono w inną stronę, nie chcąc przerywać miłej przechadzki. Matki usiadły w cieniu starych dębów, na których widniała nieskończona ilość żołędzi.
Dzieci zabawiały się ich zbieraniem i miały już pełne kieszonki, gdy nagle usłyszał szelest, a następnie jęk przytłumiony, który zwrócił ich uwagę.
— Chodźmy zobaczyć, kto tam płacze, zawołała Kamilka.
Wszystkie cztery dziewczynki pobiegły w tę stronę, skąd jęk żałosny dochodził
Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/147
Ta strona została uwierzytelniona.