pędziły przed siebie, jak szalone, wprost do rowu, oddzielającego szosę od ornego pola.
Powóz wywrócił się i wpadł w rów, konie splątane szarpały się, następnie wylęknione dziewczynki usłyszały jęk straszny, poczem wszystko ucichło. Służąca, opamiętawszy się nieco, podbiegła do nieszczęsnych ofiar wypadku. Kamilka i Magdalenka pośpieszyły za nią ze drżeniem.
Jeden koń leżał w wodzie, drugi miał nogę złamaną i czynił niemożliwe wysiłki, żeby się podnieść z miejsca.
— Sprobuję otworzyć drzwiczki powozu — rzekła Eliza — ale nie zbliżajcie się tutaj, bo gdyby konie szarpnęły, mogłyby was zabić.
W środku powozu ujrzała panią z dzieckiem zakrwawione, bez ruchu.
— O, mój Boże!... — zawołała Eliza — muszą być ciężko ranne lub nieżywe!...
Kamilka i Magdalenka płakały rzewnie. Eliza miała nadzieję, że matka i dziecko zemdlały z przestrachu i starała się oderwać malutką, którą matka przyciskała mocno do piersi.
Z wysiłkiem udało się jej tego dokonać. Dziecko było blade i ociekające krwią. Nie chcąc położyć go na wilgotnej ziemi, zwróciła się do stojących opodal dziewczątek, zapytując, czy będą miały odwagę i siłę
Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/15
Ta strona została uwierzytelniona.