burę“ powiedziała sobie w duchu. Pomimo to szła dalej i dziwiła się, że nie stanęły dotąd u celu, pomimo, że około godziny wycieczka trwała.
— Czy znasz dobrze drogę? zapytała Stokrotka nieco zaniepokojona.
— Naturalnie! Ogrodniczka mi objaśniła gdzie jest chatka staruszki — odrzekła Zosia głosem pewnym, pomimo że strach począł ją ogarniać.
— Czy prędko dojdziemy?
— Za dziesięć minut najpóźniej.
Szły dalej lasem, który zdawało się nigdy się nie skończy. Nie widać było ani domu, ani wioski, tylko drzewa i drzewa.
— Zmęczyłam się bardzo, — szepnęła Stokrotka.
— I ja również — odrzekła Zosia.
— Długo już idziemy.
Zosia nic nie odpowiadała, była bowiem mocno podnieconą i zaniepokojoną i z trudem mogła ukryć swe przerażenie.
— Gdybyśmy powróciły do domu — zaproponowała Stokrotka.
— O tak, wracajmy — zawołała Zosia.
Głos jej zadrżał dziwnie.
— Co tobie, Zosiu? Wyglądasz jakbyś miała ochotę do płaczu.
Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/166
Ta strona została uwierzytelniona.