— Zatraciłyśmy drogę — odrzekła Zosia, tak, tak zabłądziłyśmy, nie trafimy do domu — dodała, zalewając się łzami.
— Nie trafimy do domu? powtórzyła Stokrotka przestraszona, więc cóż poczniemy?
— Musiałam się pomylić — zawołała Zosia, szlochając. W miejscu, w którem kilka dróg się schodzi, poszłyśmy pewno w inną stronę. Nie mogę poznać gdzie jesteśmy.
— Stokrotka, widząc Zosię strapioną, starała się ją pocieszyć.
— Nie martw się — mówiła — koniec końców odszukamy powrotną drogę. Wracajmy prędko, bo już nas pewno Kamilka i Madzia wszędzie szukają.
Zosia otarła łzy i usłuchała rady Stokrotki. Biegły pośpiesznie aż do rozstajnej drogi. Tam zatrzymały się niepewne co poczną dalej.
— Wszystkie drogi tak do siebie podobne — szepnęła Zosia — niewiadomo którą wybrać.
— Staraj się przypomnieć sobie, czyśmy szły tędy?
— Zdaje mi się, żeśmy szły tą drożyną, na której mech rośnie.
— Tu są dwie drogi mchem porosłe, ale nie przypominam sobie, abyśmy miały mech pod nogami, idąc z domu lasem.
Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/167
Ta strona została uwierzytelniona.