Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/174

Ta strona została uwierzytelniona.
XXIII.
Pomoc niespodziana.

Dzik poszedł wprost przed siebie i zaległa znów zupełna cisza. Nagle turkot zbliżającego się wozu wlał nadzieję w dziewczątka, słychać było pogwizdywanie człowieka i tupot koński.
— Na pomoc! Na pomoc! krzyknęły dzieci.
Wózek zatrzymał się.
— Kto to woła? — odezwał się woźnica — ciemno choć oko wykól, zkąd te głosy pochodzą?
— Jesteśmy na drzewie! Zacny panie! Wyratuj nas, bo zabłądziłyśmy w lesie.
— Jakieś dziewczynki wylęknione — zauważył woźnica.
— To my, Zosia i Stokrotka ze dworu. Niech nas pan zawiezie; tam się pewnie strasznie o nas niepokoją.
— Dobrze, dobrze. Zaraz się zrobi. Nie ruszajcie się, zdejmę panienki ostrożnie. To mówiąc, poczciwy człek wygramolił się na drzewo, pozdejmował dziewczynki i wsadził na wózek.