Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/176

Ta strona została uwierzytelniona.

— Mieszkam w wiosce sąsiedniej, jestem dostawcą bydła do rzeźni, nazwisko moje Hurel.
— Odwiedzimy was dobry panie Hurel, dowidzenia tymczasem, jeżeli już koniecznie trzeba wracać natychmiast.
Podczas tej rozmowy Zosia i Stokrotka wpadły do salonu. Stokrotka rzuciła się matce na szyję, a Zosia przypadła do jej stóp, łkając.
Niespodziane przybycie dziewczynek i nagła stąd radość omal nie przyprawiły pani Rosburgowej w omdlenie. Zbladła bardzo i usunęła się bezwładnie na fotel, nie mogąc przemówić ani słowa.
— Mamuniu, mamusieńko! wołała Stokrotka, tuląc się do niej — niechże mamusia mnie pocałuje, niech mamusia powie, że mi przebacza!...
— Ach, dziecko moje, ileż przecierpiałam przez czas twojej nieobecności!... wyszeptała wreszcie pani Rosburgowa. Sądziłam, że już cię nigdy nie zobaczę!... Szukałyśmy was do późnej nocy i teraz jeszcze ludzie z pochodniami krążą w różnych kierunkach. Gdzieżeście były? Dlaczego tak późno wracacie?
— To moja wina, niech pani daruje — mówiła Zosia z płaczem obejmując kolana pani Rosburgowej; namówiłam Stokrotkę,