— Zazdrosną? Wiecie co? To paradne! Mam być zazdrosną o tę garstkę orzechów!
— Tak, tak, zazdrościsz mi, że uzbierałam więcej od ciebie — mówiła Stokrotka zaperzona.
— Twój wspaniały zbiór nic a nic mnie nie obchodzi. Masz oto dowód.
I to rzekłszy, Zosia trąciła z całych sił koszyczek Stokrotki. Wszystkie orzechy rozsypały się po ziemi.
Elizie nie udało się uratować zdobyczy biednej Stokrotki, która rozpaczliwie krzyknęła:
— Moje orzeszki!.. Moje orzeszki!.. Kamilka i Madzia orzuciły Zosię spojrzeniem pełnem wymówek i poczęły gorliwie zbierać plon rozsypany.
— Stokrotko, weź moje orzechy! zawołała wreszcie Kamilka, chcąc pocieszyć strapioną.
— I moje również — dodała Madzia — będziesz miała zbiór wspaniały.
Stokrotka otarła załzawione oczy i ucałowała gorąco swe dobre przyjaciółki. Zosia stała zawstydzona i szukała sposobu naprawienia swej winy.
— Weź także moje — rzekła, podając swój koszyczek Stokrotce i nieśmiejąc podnieść na nią oczu.
Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/184
Ta strona została uwierzytelniona.