— Dziękuje ci za dodanie mi otuchy, moja miła, ale porównując się z tobą i Madzią widzę jak bardzo dużo mi braknie aby wam dorównać.
Zanadto jesteś skromną, moja Zosiu, i przeceniasz nas, nieprawdaż, Stokrotka?
— O nie, Zosia ma zupełną słuszność, ani ona ani ja nie jesteśmy was warte, odpowiedziała Stokrotka. Choć by naprzykład ta nasza niefortunna wyprawa do lasu! Czyż która z was postąpiłaby tak nieoględnie? A moja historja z wiśniami... A Zosi z orzechami? O tak, wy jesteście obie sto razy od nas lepsze!
— Jesteśmy przecież starsze, a więc i rozsądniejszemi być musimy — rzekła Kamilka, całując Stakrotkę.
— Słyszę turkot powozu, to pewno mamusie nasze wracają ze spaceru, zawołała Madzia — chodźmy zapytać je, czy nie spotkały przypadkiem Hurela.
Dziewczynki pobiegły na ganek. Stokrotka poczęła dopytywać matkę, czy nie widziała Hurela, ktory ma zabrać dla Wikci, uzbierano przez nie orzechy.
Okazało się jednak, że poczciwy człek nie pojawił się, nie spotkano go na drodze, choć zwykle mniej więcej w tych godzinach przybywał do dworu.
Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/186
Ta strona została uwierzytelniona.