— Przecież służąca nie nazywa jej mamusią! — zawołała Madzia ze śmiechem.
— Służący mówią do mamusi: pani.
— Daj pokój, Madziu, nie dowiesz się od niej nic więcej, bo jest jeszcze za mała. Powiedz mi, Stokrotko, dokąd jechałaś teraz z mamusią, gdy te niegodziwe konie wciągnęły was do rowu?
— Jechałyśmy do cioci. Nie lubię tej cioci, bo jest zła i zawsze się gniewa! Wolę być z mamusią i z wami, — dodała całując kolejno obie dziewczynki, które ją uścisnęły nawzajem.
— A jak wy się nazywacie? — zapytała Stokrotka swych opiekunek.
— Ja mam na imię Kamila a moja siostrzyczka Magdalena.
— Będziecie teraz moje mamusie. Mamusia Kama i mamusia Magdalenka! — zawołała Stokrotka wesoło.
Tak rozmawiając, zbliżyły się do pięknego dworu, wyprzedzone już przez panią Marję, która natychmiast posłała po lekarza i ułożyła chorą na wygodnem posłaniu. Zawiązano jej dokładnie ranę, żeby powstrzymać upływ krwi i powoli odzyskiwała przytomność. Poprosiła zaraz, żeby jej przyprowadzono córeczkę, która weszła cichutko, na palcach, gdyż uprzedzono ją, że mamusia jest chora.
Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/19
Ta strona została uwierzytelniona.