Pewnego dnia Zosia spacerowała ze swym kuzynkiem Pawełkiem po lasku nieopodal domu położonym. Oboje szukali żołędzi, żeby z nich zrobić różne ozdoby. Nagle Zosia uczuła, iż na plecy jej spadł żołądź. W chwili gdy się schyliła by go podnieść, drugi uderzył ją w ucho.
— Pawełku, Pawełku — zawołała dziewczynka — spójrz proszę cię na te żołędzie spadłe z drzewa, zupełnie są pogryzione. Przecież myszy nie mogłyby wydrapać się tak wysoko, ptaki też nie jadają chyba żołędzi, więc dlaczego wyglądają one jakgdyby je kto pogryzł zębami?
Pawełek wziął do rąk żołądź, podniósł oczy w górę i odrzekł:
— Tam jest wiewiórka na gałęzi. Spogląda na nas jakgdyby drwiła.
Zosia spojrzała na dąb rozłożysty i dostrzegła wiewiórkę ze wspaniałym ogonem, podniesionym jak pióropusz. Wycierała sobie mordeczkę swemi małemi łapkami, spoglądając od czasu do czasu na Zosię i Pawełka i przeskakując z gałęzi na gałąź.
Jakbym ja chciała mieć tę wiewiórecz-
Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/206
Ta strona została uwierzytelniona.
Różne przygody Zosi i jej kuzynka Pawełka.
Wiewiórka.