niesienie go w ten sposób we dwoje z wielkiemi ostrożnościami do ogrodu.
Pomysł ten trafił Zosi do przekonania. Żółw został umieszczony na murawie i poczuwszy ziemię pod sobą, wyciągnął mordeczkę i łapy, poczem gryzł trawę. Zosia i Pawełek przyglądali mu się ze zdumieniem.
— A widzisz, że mój żółw nie jest taki głupi i niemrawy, jak sądziłeś — zawołała Zosia uradowana.
— Masz słuszność, ale przyznaj, że wstrętnie brzydki — odparł Pawełek.
— To prawda, że ładny nie jest, ma bardzo brzydką głowę.
— I potworne łapy — dorzucił Pawełek.
Dzieci pielęgnowały żółwia przez dni kilka. Jakoś nic osobliwego nie przytrafiło się w tym czasie. Żółw sypiał na sianku w kąciku, gryzł trawę i sałatę i zdawał się zupełnie szczęśliwy.
Pewnego ranka Zosi przyszło dogłowy, że wobec gorąca żółw pewno chętnie użyłby kąpieli. Powiedziała o tem Pawełkowi.
— Możebyśmy go wykąpali sami w sadzawce, woda w niej jest świeża i czysta.
— Może mu kąpiel zaszkodzi? — zapytał Pawełek.
— Przeciwnie, żółwie bardzo lubią ką-
Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/217
Ta strona została uwierzytelniona.