cząć, aby ciebie prędko wyleczyć? Czem to się goi rany?
— Nic mi nie będzie, przejdzie samo, odpowiedział chłopczyk. Tylko trzeba zaraz obmyć twarz, aby śladów krwi nie zostało.
Pobiegli oboje szukać wody, Pawełek zanurzył twarz w misce, wycierał mocno policzki, ale ślady podrapania były wciąż wyraźne, co Zosię doprowadzało do rozpaczy.
— Co powiedzą starsi? Pewno porządnie zostanę ukaraną, powtarzała Zosia, nie wiedząc jak wybrnąć z tak przykrego położenia.
Pawełek, mając bardzo dobre serce, myślał też nad tem jak objaśnić to nagłe poranienie twarzy i ochronić Zosię od czekającej ją bury.
— Nie mogę powiedzieć, że wpadłem w ciernie — rzekł po chwili — ale poczekaj, mam pomysł. Zaraz zobaczysz.
I to rzekłszy, Pawełek pobiegł co tchu do lasku w pobliżu domu położonego, Zosia dopędziła go tam i ujrzała, że rzucił się na krzak tarniny i począł się tarzać po nim. W ten sposób miał całą twarz jeszcze bardziej podrapaną, przytem ręce nosiły także ślady cierni.
Ujrzawszy go w tak opłakanym stanie, Zosia rozpłakała się na dobre.
Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/225
Ta strona została uwierzytelniona.