— Jakie to zacne dziecko ten Pawełek! zachwycały się obie panie. Jakaż to różnica pomiędzy tobą Zosiu, i tym dzielnym chłopcem, który zawsze przebacza ci wszystkie szalone wybryki i zapomina wyrządzone mu krzywdy.
— O tak, Pawełek jest daleko lepszy odemnie zawołała Zosia skruszona. — Odtąd nigdy mu żadnej przykrości nie zrobię.
— Jesteś już dostatecznie ukaraną, czujesz się bardzo winną w tym wypadku, moja Zosiu, więc żadnej kary ci nie wyznaczę — rzekła pani Marja łagodnym tonem. Przytem postąpiłaś szczerze, wyznając nam całą prawdę, chociaż mogłaś ją ukryć. Oceniam to, przebaczam tobie, ale raz jeszcze cię przestrzegam, staraj się opanować swoją porywczość wrodzoną, gdyż może ona sprowadzić smutne następstwa, jak to już nieraz bywało.
Zosia przyrzekła poprawę i nigdy już nie słyszano, aby się kiedykolwiek spierała z Pawełkiem, mając wciąż na myśli jego pełne współczucie dla niej poświęcenie.