nic niebezpiecznego, zalecił tylko spokój i przepisał okłady.
Stokrotka kilka razy dziennie odwiedzała matkę, ale zawsze na krótko, gdyż jej żywość i ustawiczny szczebiot męczyły nieco chorą. Natomiast obecność pani Marji i jej starania sprawiały prawdziwą ulgę powracającej do zdrowia, która z żalem mówiła o konieczności prędkiego z nią rozstania.
— A dlaczegoż miałybyśmy rozstać się droga pani — rzekła pani Marja z właściwym sobie serdecznym uśmiechem. — Córeczki nasze tak się pokochały i ja byłabym pani niezmiernie wdzięczna, gdyby pani przyrzekła, że nas tak rychło nie opuści.
— Możeby to było niewłaściwe ze względu na rodzinę pani... szepnęła chora.
— Bynajmniej. Od czasu śmierci męża, który poległ na wojnie, mieszkam na wsi w zupełnej samotności. Pani również niema dotąd wiadomości od męża swego, od kiedy udał się w podróż morską.
— O tak — odrzekła chora. — Prawdopodobnie okręt zatonął, gdyż od lat dwuch, pomimo wszelkich poszukiwań mego brata, który jest także marynarzem, nie udało się odszukać żadnych śladów ani wieści o moim mężu i jego towarzyszach. O ile więc niema pani nic przeciw temu, zgodziłabym się chętnie
Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/23
Ta strona została uwierzytelniona.