kę tak starannie, jak mamusia nas wychowuje. Będę ją uczyła pisać i czytać, a Madzia wskaże jak należy porządkować i wszystko kłaść na miejscu. Nieprawdaż, Madziu?
— Ma się rozumieć — odrzekła zapytana. — Zresztą Stokrotka jest tak łagodna i grzeczna, że nie będziemy miały dużo kłopotu z taką uczennicą.
— Postaram się być zawsze bardzo grzeczną! — zawołała Stokrotka, całując kolejno to jedną, to drugą dziewczynkę. — Obiecuję być posłuszną, żebyście były ze mnie zawsze zadowolone.
— A więc proszę cię, moja droga, abyś pobiegała godzinkę po ogrodzie, jak ci doradzałam — rzekła Kamilka. — Od kiedy zaczęłyśmy lekcje, nie wychodziłaś wcale z pokoju. Jeżeli będziesz wciąż siedziała, stracisz kolorki na twarzy i możesz się rozchorować.
— O, Kamilko! proszę cię, pozwól mi zostać tutaj. Tak cię bardzo kocham!... — mówiła Stokrotka przymilnym głosikiem.
Kamilka gotowa już była ulec prośbie dziecka, ale Madzia, przewidując to, postanowiła zmusić Stokrotkę do posłuszeństwa, wiedząc o tem, że raz ustępując naleganiom trzebaby potem nieraz spełnić jej wolę. Wzięła więc Stokrotkę za rączkę i otwierając drzwi, powiedziała:
— Kamusia już dwa razy powtórzyła ci, że
Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/25
Ta strona została uwierzytelniona.